Uwielbiam narciarstwo zjazdowe, więc zimowy urlop spędziłam w Tatrach.

Za każdym razem, gdy jadę w góry czuję się tak, jakbym grała na loterii. Wiadomo, że aura potrafi płatać figle i trzeba mieć szczęście, by trafić na fajną pogodę. Od lat Murzasichle wybieram za bazę wypadową, a stok Małe Ciche jest moim ulubionym zakątkiem. W czasie tegorocznego pobytu pogoda sprzyjała, a warunki narciarskie były wyśmienite. Kreśliłam więc na stoku esy floresy i byłam prawdziwą narciarą szczęściarą.

Grażyna Saj-Klocek

Narciara szczęściara